piątek, 13 listopada 2009

z a odpowiedni ...

i Kremer. Libelt zastąpił heglowski Rozum Bogiem osobowym i przyjął mesjaniczną koncepcję ofiary, co prowadziło do ujęcia tragizmu jako należącego jedynie do porządku teraźniejszości, a przezwyciężanego w perspektywie wieczności. Kremer twierdził, że współczesny czas „prozy życiowej" nie stworzył warunków do powstania tragedii, najbardziej bowiem odpowiedni ku temu jest stan „nieuorganizowany jeszcze lub już zdezorganizowany jak wieki średnie, rodzący indywidualności jak w tragediach Szekspira" (Listy z Krakowa, 1843). Sąd ten zyskał na popularności i został podjęty przez pozytywistów odmawiających współczesnej epoce poetyczności i wzniosłości, warunkujących powstanie dzieł poetyckich i tragicznych. E. Dembowski, autor doniosłej teorii dramatu (O dramacie w dziesiejszym piśmiennictwie polskim, 1843), interpretował Nie-Boską komedię nietragicznie. Przyznając za Schellingiem dramatowi najwyższe miejsce w hierarchii gatunków literackich ze względu na to, że jest on estetycznym odpowiednikiem historycznego prawa postępu jako starcia sprzecznych żywiołów, twierdził Dembowski, że wiara w postęp uchyla perspektywę tragizmu. Bohaterem dramatu, wedhig Dembowskiego, są masy ludzkie, nie jednostki, Pankracy zaś nie jest tragiczny, bo zwycięża idea, której jest reprezentantem. Sąd Dembowskiego zaważył znacząco na pojmowamiu tragizmu przez pokolenie działające po klęsce powstania styczniowego.