piątek, 30 października 2009

natomiast cierpienie plan ...

Następuje sprecyzowanie — niezupełnie jasno sugerowanych w początkach romantyzmu — dwóch sfer świata, Boskiej i ludzkiej, oraz uwyraźnienie ich wzajemnych relacji, historii „planu Boskiego" i „planu ludzkiego". Bóg zostaje ujęty jako prawodawca i „planista" historii, wytyczający jej bieg. Ale jej realizatorem w świecie jest człowiek, posiadający wolną wolę i „względną suwerenność", a więc samodzielny udział w wytyczaniu realnego biegu historii. W takiej wizji sedno zagadnienia leży w uzgodnieniu obu jej planów: zaprojektowanego docelowo przez Boga i cząstkowo projektowanego i realizowanego przez człowieka. I tu dochodzi do częstych konfliktów między obu „planami" — człowiek już to z własnej wolnej woli, już to z braku pełnego rozeznania wchodzi w konflikty z „planem Boskim". Wówczas Bóg musi ingerować — wskutek czego historia staje się „tragedią ludzką". Tak powstają kataklizmy będące „wielkimi krokami" historii — nimi odmierzane są dzieje. Kataklizmy te są w historię „wkalkulowane", one decydują o jej postępie, o zniszczeniu „starego" i wkroczeniu „nowego". Równocześnie — co je wmontowuje w „plan Boski" — mają sens etyczny: powodują cierpienie oczyszczające człowieka moralnie. W tym miejscu rodzi się nowa interpretacja klęski człowieka, jej „ewangelizacja". Klęska przestaje być traktowana jako „niesprawiedliwe nieszczęście" — staje się natomiast doskonalącą moralnie ofiarą cierpienia, bliską ofierze ewangelicznej — oraz sygnałem drogi wyznaczonej przez „plan Boski" historii. „Zło" nieszczęścia zostaje przeinterpretowane, staje się źródłem odkupienia. W tej wizji historii uzyskuje również swoją realizację romantyczna „jednostka wybitna" — ów przywódca społeczności, wyznaczający jej kroki na danym odcinku „historii ludzkiej" (Irydion, Nie-Boska komedia Krasińskiego, Dziadów cz. III Mickiewicza).