W dalszym ciągu w krytyce literackiej przez całe stulecie alegoria nie jest wyraźnie rozróżniana od symbolu. O alegorii mówi się tam, gdzie trochę już później mówiłoby się konsekwentnie o symbolu Swiadectwem dobitnym w tej dziedzinie są Uwagi i objaśnienia Feliksa Jezierskiego, stanowiące posłowie do jego przekładu Prometeusza rozpętanego p, B. Shelleya (1887). Jezierski twierdzi, że dramat Shelleya jest utworem alegorycznym, co wyraża się w traktowaniu wątków mitologicznych „Do pojęcia alegoryczności dziwnie przypada rys następujący. Widzieliśmy, że dobierając rozlicznych znamion dla ułożenia zamierzonego ideału, Shelley porusza wszystkie a wszystkie warstwy wieków, narodów, religij i pojęć; na jego wezwanie czarodziejskie stawia się, ofiarowując mu swą służbę, barwy i dźwięki, czasy i przestrzenie, głębie mórz i drogi mleczne. Bez zastrzeżenia domyślnej alegoryczno nie umielibyśmy wytłumaczyć sobie tego chaosu lirycznego wypadałoby nazwać go rażącym anachronizmem". Rozważania Jezierskiego wydają się charakterystyczne z wielu względów. Przede wszystkim z tej racji, iż można przyjąć, że stanowią przekaz obiegowych mniemań, Następnie z tego powodu, że zostały sformułowane w czasie, kiedy symboliści francuscy czynili z przeciwstawienia symbolu i alegorii jedno z podstawowych założeń swego programu literackiego a ich poglądy już niebawem dotrzeć miały do Polski i oddziaływać w kręgu rodzącego się modernizmu. Ma swoją wymowę fakt, że Jezierski i patronów, za tego romantyka, który najbliższy jest nowym prądom.