Mówiliśmy dotąd o bohaterach fikcyjnych, z kolei trzeba się przyjrzeć postaciom historycznym w poezji naszego romantyzmu. Tu poeci ówcześni mieli drogę pokazaną przez Schillera, który kazał Joannie d"Arc zginąć na polu bitwy, a nie na stosie. Innymi słowy — w przedstawianiu osób wziętych z przeszłości romantycy uprawiali całkowitą dowolność. Chyba swoisty rekord w tym zakresie osiągnął Mickiewicz w Konradzie Wallenrodzie. Złączenie Alfa, Waltera Stadiona i Wallenroda w jedną i tę samą postać, utożsamienie Aldony z anachoretką Dorotą z Montowy, przerobienie Doktora Albanusa na wajdelotę Halbana, śpiewanie przez Konrada Alpuhary, której fabuła mogłaby się wydarzyć dopiero w 100 lat później — oto najbardziej charakterystyczne przykłady posługiwania się historycznymi postaciami do stwarzania literackiej fikcji. Zgoła inaczej wygląda rzecz w III Cz. Dziadów, gdzie autor wprowadzając na scenę osoby żyjące (więźniowie z grona młodzieży wileńskiej, Nowosilcow, Bajkow, Pelikan) uczynił ze swego dzieła oręż do walki politycznej.